33. Zielona herbata „parzona” na zimno

Zwykły wpis

Wiedzieliście o tym, drodzy goście, że herbatę można zalewać zimną wodą? Wielu zapewne zada sobie pytanie „ale… po co właściwie?”. Spieszę wyjaśnić :o)

zdjęcie 2

Herbata, jak wiadomo, ma mnóstwo korzystnych właściwości, różnych w zależności od gatunku, stopnia fermentacji i tak dalej. Ogromny wpływ na zawartość prozdrowotnych składników ma także sposób przygotowywania naparu. Chcę się dziś z Wami podzielić recepturą pozwalającą przygotować orzeźwiający napój na bazie zielonej herbaty, skupmy się więc na niej. To bardziej wrażliwy na wysoką temperaturę i długi czas parzenia gatunek. I „zaparzanie” na zimno rozwiązuje właściwie wszystkie problemy, jakie się w związku z nim pojawiają. Nie trzeba uzbrajać się w termometr i minutnik, żeby nie zalać kłopotliwej herbaty zbyt gorącą wodą ani nie przeszarżować z czasem parzenia, napar nigdy nie wyjdzie ohydnie gorzki ani mętny, nie straci cennych antyoksydantów. W dodatku podczas takiego „parzenia” do naparu przechodzi o wiele więcej związków aromatycznych, niż przy zastosowaniu metody tradycyjnej.

Proponowany sposób nie jest oczywiście pozbawiony minusów. Pierwszym jest czas potrzebny do przygotowania napoju – 10-12 godzin (choć z tym mankamentem można sobie łatwo poradzić, zalewając herbatę wieczorem i wstawiając do lodówki na całą noc). Liści użytych w ten sposób nie można już niestety zaparzać ponownie.

Ingrediencje:
* 3 łyżeczki ulubionej zielonej herbaty (oczywiście liściastej, torebkowe się nie nadają)
* 1 l wodyprzefiltrowanej kranówki lub nisko zmineralizowanej mineralnej/źródlanej (wysoko zmineralizowana pozostawi w gotowym naparze paskudny posmak)
* ewentualnie łyżeczka suszonej mięty (sama używam odmiany nana, charakteryzującej się delikatnym smakiem – sprawdza się rewelacyjnie)
* lód, listki świeżej mięty lub melisy, plasterki (uprzednio sparzonej!) cytryny/pomarańczy i inne rzeczy, na które macie akurat ochotę, a które będzie można dodać do gotowego napoju

Potrzebny będzie też litrowy czajniczek i duży zaparzacz (osobiście używam ceramicznego i mogę go z czystym sumieniem polecić, w przeciwieństwie do wszelkiego rodzaju zamykanych kulek i innych dziwactw, z których liście lubią uciekać).

Przygotowanie:
Herbatę należy umieścić w zaparzaczu, dorzucić suszoną miętę, wszystko razem zalać wodą o temperaturze pokojowej, delikatnie wymieszać liście końcem łyżeczki i wstawić do lodówki, uprzednio przykrywając czajniczek, żeby napar nie nabrał żadnych obcych aromatów.
Po upływie 10-12 godzin wyjąć, oddzielić fusy od naparu, dodać lód oraz ewentualne inne dodatki smakowe i… gotowe ;o)

O „zaparzaniu” na zimno można przeczytać więcej w wakacyjnym numerze „Filiżanki Smaków”. W artykule opisano także, jak w podobny sposób przygotować kawę.

Jedna odpowiedź »

  1. Pingback: 71. Smoothie melonowo-miętowe | Smakołyki z wiedźmiej chatki

Dodaj komentarz