Dziś będzie prosto i szybko, bo w ostatnim czasie większość czasu pochłaniają mi usilne starania, by skończyć wreszcie studia. Ale i nietypowo.
To nie tak, że nie lubię fasolki szparagowej w „tradycyjnej” formie – z podsmażoną na maśle bułką tartą. Wręcz przeciwnie – uwielbiam, od niej zaczynam fasolkowy sezon, a poza sezonem często mi się marzy i miło kojarzy z latem. Ale tak się złożyło, że konserwatyzm w przedbiegach przegrywa u mnie z chęcią poszukiwania nowych smaków, sprawdzania nietypowych połączeń, eksperymentowania ze składnikami zarówno lokalnymi, jak i takimi, które z kuchnią rodziną nie mają nic wspólnego. Najlepiej z jedymi i drugimi na raz ;) I w ten sposób powstała ta przepyszna (nie będę się bawić w skromność, skoro chyba każdą jej ilość mogłabym skonsumować za jednym posiedzeniem) fusion-fasolka, której koniecznie musicie spróbować, nim sezon się skończy z kretesem (a już chyba niewiele brakuje).
Ingrediencje:
* 500 g żółtej (choć zielona pewnie też się nada) fasolki szparagowej
* 1 ząbek czosnku
* 3 łyżki oleju/oliwy
* 1 łyżka miodu lub syropu z agawy
* 1 łyżka sosu sojowego
* 1/2 łyżki soku z cytryny
* po 1/3 łyżeczki mielonego kardamonu i imbiru
* duża szczypta mielonego chili
* 2-3 łyżeczki sezamu Read the rest of this entry