Jak wspominałam w poprzednim wpisie muffinów dotyczącym, receptura, z której zazwyczaj korzystam jest uniwersalna i otwarta na przejawy inwencji własnej. A skoro nie ma strachu, że w wyniku eksperymentów coś wybuchnie, wyhoduje nóżki albo upstrzy twarz eksperymentującego kilkoma bolesnymi i paskudnymi czyrakami, trudno się oprzeć pokusie puszczenia wodzy fantazji. Inspiracją ku temu niech będzie muffinowa wariacja z białą czekoladą, wiśniami i kardamonem :o)
Ingrediencyje suche:
* 1 i ¾ szklanki mąki
* 1/3 szklanki cukru
* 2 płaskie łyżeczki sody
* ½ łyżeczki proszku do pieczenia
* 3 kopiaste łyżeczki mielonego kardamonu
Ingrediencyje mokre:
* 125 g roztopionego masła
* 1 szklanka maślanki
* 1 jajko
Ingrediencyje pozostałe:
* drylowane wiśnie
* tabliczka białej czekolady, pokrojonej w drobną kostkę
1. Roztopić masło, odstawić na moment do ostygnięcia.
2. Wymieszać suche składniki.
3. Osobno połączyć roztrzepane jajko, kefir/maślankę/zsiadłe mleko i przestudzone masło.
4. Dokładnie wymieszać składniki suche z płynnymi, dodać pokrojoną czekoladę, raz jeszcze dokładnie wymieszać.
5. Przygotować 12 foremek/papilotek, nałożyć do każdej po pół łyżki ciasta, następnie cztery wiśnie i kolejne pół łyżki ciasta (tak, by wiśnie całkowicie zakryć).
6. Piec 18-20 minut w temperaturze 180 stopni (z termoobiegiem).
wyprobuje w ten weekend, wyglada bosko! (:
Koniecznie podziel się później wrażeniami ;o)
Potwierdzam jako degustator. Muffiny są pyszne! :)
Wpadaj częściej na degustacje, to silny czynnik motywujący :P
z takiej ilości ciasta wychodzi Ci ich 12 czy 24?
12 :)